Otóż nie, ani fizycznie ani chemicznie żadna forma życia nie może powstać ani przypadkowo ani samoistnie, to można łatwo udowodnić przedstawiając miliony przykładów przy czym, żaden taki przykład nie będzie w sprzeczności z pozostałymi.
Oczywiście należy bezwarunkowo zanegować definicję ewolucji w pojęciu darwinowskim, czyli takiej przemiany struktury żywej, która ewoluuje wyłącznie w górę, natomiast pewne zdarzenia losowe polegające na zmianie struktury DNA mogą się odbywać przypadkowo, ale zawsze będzie to tylko i wyłącznie regresja w bok lub do tyłu nigdy w górę. Takie zdarzenie losowej zmiany struktur DNA ma jedną bardzo brzydką nazwę – degeneracja organizmu.
Drugi fakt, który zaprzecza absolutnie istnienia ewolucji jest taki, że gdyby organizmy żywe ewoluowały w górę, to NIGDY !!! by nie było skokowych przejść międzygatunkowych lecz tylko i wyłącznie ciągłe, tzw małymi kroczkami a to skutkowało by tylko jednym – mielibyśmy nieskończoną ilość wszelkich podgatunków w danym gatunku.
A przecież każdy widzi, że żyrafa to żyrafa a nie miliony najprzeróżniejszych żyraf różniących się jakimiś niuansami między sobą.
Tak więc jak powstało ?.
Ano problem jest taki, że tego nigdy się nie dowiemy, gdyż tego w żaden sposób nie da się udowodnić nie mając absolutnie żadnych danych wyjściowych, a budowanie teorii na wielu teoriach, czyli tak jak to dzisiaj się robi w nauce kompletnie nie ma sensu, gdyż tym sposobem można praktycznie wszystko udowodnić a nawet to, że krokodyl to pra pra dziadek Adana i Ewy wystarczy tylko przyjąć odpowiednią logikę i zbudować odpowiedni do tej tezy odpowiedni algorytm postępowania.
Dzisiaj każdy wie co to jest kosmita, a dokładnie kim może być, gdyż na teraz nikt nawet nie ma zielonego pojęcia w jakiej formie fizycznej może być zapakowany.
A więc zacznijmy od filmów, amerykańskich filmów, gdzie dosłownie w każdym takim filmie Kosmita jest albo jakimś obleśnym robalem, albo jaszczurem, który żywcem zjada ludzi albo jakimś zombie żywiący się wyłącznie krwią człowieka itd. itd. takich imbecylizmów ci dobrze pokręceni filmowcy wymyślają w niezliczonych konfiguracjach, ale dlaczego NIGY ! Kosmity nie wymyślają jako coś ludzkiego albo jeszcze bardziej ludzkiego niż ludzie, którzy nie tylkom że nie chcą ludzi żywcem pożerać lecz im pomagać w swej marnej egzystencji lub nawet oferować ludzkości pomoc w tworzeniu wiedzy i techniki może nawet tysiące czy miliony lat do przodu.
A więc zakładamy czysto teoretycznie, że przybywa na Ziemię misja badawcza z jakiejś tam innej gwiazdy jakimś tam pojazdem.
Wysiadają ci Kosmici z tego międzygwiezdnego statku i co widzą ???.
Czy widzą dokładnie to co my widzimy ?, opierając się na założeniu, że prawa fizyki są u nas i u nich identyczne. Problem jest taki, że prawa fizyki i chemii mogą być identycznie, ale prawa biologii już nie. Tylko Ziemianie w swojej materii mają jako podstawowy pierwiastek – węgiel, ale dlaczego inne istoty nie mogą mieć materii zbudowanej z pierwiastków o masie atomowej 150. 200, czy 221 i 245 ?. Nie ma takich pierwiastków ?. Dzisiaj na Ziemi nie ma ale będą za dwieście lat, trzeba je tylko zrobić.
Mało tego kompletnie cała struktura życia tak Kosmitów jak Ziemian nie tylko, że może się bardzo różnić ale na pewno będzie się niewiarygodnie ekstremalnie różniła.
A to oznacza, że wszystkie nasze zmysły postrzegania świata będą diametralnie różne od ich zmysłów. Tą tezę w późniejszym czasie udowodnię na kilku przykładach, ale teraz dochodzimy do pewnego faktu, gdzie można z bardzo dużym prawdopodobieństwem stwierdzić, że nie tylko nie ma jednej jakiejś uniwersalnej formy życia, ale wręcz jest ich nieskończona mnogość.
Zacznijmy od zmysłu widzenia – wzroku, czy nasza zieleń drzew i trawy będzie dla nich zielona, czy żółta a może i czerwona – od czego to zależy, że jakiś kolor widzimy jako dany kolor ?.
Po pierwsze, kolor czerwony widziany przez człowieka wcale ani nie jest czerwony, ani nie musi być czerwony, więc może mieć absolutnie różną barwę.
Po drugie, oko ludzkie ale pewnie i wszystkiego co żyje na Ziemi i ma oczy, to sensory wzrokowe ma tak zbudowane, że widzi jako ciągły obszar pasma promieniowania elektromagnetycznego z pewnymi wyjątki niektórych zwierząt, gdzie to pasmo jest przesunięte albo bardziej w stronę ultrafioletu albo w stronę podczerwieni.
Lecz we wszystkich przypadkach jest to ciągły pasek pasma widma, ale dlaczego nie może być to pasmo widzenia dla jakiegoś gatunku, gdzie są przerwy w tym spektrum ?.
Nie widzę żadnego powodu dla którego taka inność zmysłu wzroku nie mogłaby istnieć. To tylko jest zależne wyłącznie od detektora, czyli od jego czułości na jakąś konkretną częstotliwość fali.
Ale co następuje dalej, sam detektor wcale jeszcze nie wie jaki kolor widzi, wie tylko to, że coś widzi i nic więcej.
Dopiero gdy ten sygnał dotrze do mózgu, lecz warto i koniecznie trzeba dopisać, że jest to sygnał analogowy [ nie cyfrowy jak to jest w TV czy w komórkach ], czyli w takiej formie jak kiedyś była zapisywania muzyka czy filmy na płytach winylowych czy później na taśmach magnetycznych, jest w mózgu odpowiednio dekodowany. Lecz tutaj mamy kompletnie różne zjawiska, które nie mają żadnego odzwierciedlenia w technice, gdyż precyzyjniej to ujmując nie jest on dekodowany ale przyporządkowany do jakiegoś zapisu genetycznego w naszym mózgu, Który to zapis jest niewiarygodnie precyzyjnie topograficznie usytuowany, tak, by do tego zapisu genetycznego miały tylko i wyłącznie dostęp impulsy z oka ale nigdy impulsy dla przykładu z sensorow słuchu, zapachu, smaku, dotyku itd.
Tak więc, gdy ten nasz impuls wzrokowy, który został odebrany przez sensor, był czuły wyłącznie na kolor czerwony zostanie przyporządkowany i porównany z tym zapisem genetycznym, będzie zgodny to mózg go zinterpretuje jako kolor czerwony. A co będzie jak ten zapis genetycznie będzie uszkodzony lub niepoprawnie zapisany i z błędem ?.
To będzie skutkowało tym, że albo będziemy widzieli czerwony jako inny kolor, albo kompletnie bez koloru.
Wniosek, w świecie życia na jakiś innych planetach wcale roślinność nie musi być zielona, morze błękitne, śnieg biały a krew czerwona, gdyż mózg tych kosmitów będzie całkowicie odmiennie dekodował impulsy [ sygnały ] z receptora wzroku, które w wyniku komparacji z genetycznie zapisanym obrazem wzroku będzie inaczej dawał wynik porównania.
Do zmysłu wzroku jeszcze wielokrotnie powrócę, ale na chwilę zajmę się innym zjawiskiem, a mianowicie, czy można przy dzisiejszej wiedzy biologicznej i technicznej przenieść i osiedlić ludzi na kompletnie odmienną planetę ?.
Pewnie teraz wszystkich zaskoczę, ale nie da się tego zrobić i to z kilku przyczyn, mimo że technicznie można przetransportować np. na Marsa nawet kilkaset osób, to tak czy tak po kilku, kilkunastu miesiącach oni po prostu tam wymrą – z jakiego powodu ?.
Problem jest wyjątkowo trudny do zniwelowania, ale możliwy i bardzo kosztowny a mianowicie taki, że życie człowieka w tej formie jakie widzimy na Ziemi przeniesione do innych światów, czyli takich gdzie nie ma żadnych tzw drobnoustrojów, w glebie w wodzie i w powietrzu nie może istnieć !.
Żeby człowiek mógł żyć, do życia potrzebuje tak samo jak pokarmu z precyzyjnie dobraną jego strukturą pierwiastkową w precyzyjnie dobraną ilością odpowiednich związków chemicznych oraz wody z idealnym składem chemicznym, potrzebuje odpowiedniej flory bakteryjnej nie tylko w swoim przewodzie pokarmowym ale i na zewnątrz swojego ciała, na skórze, na gałkach ocznych w jamie ustnej itd. itd.
Samo zjedzenie schabowego z frytkami i popicie czerwonym winem, gdzie wszystko przed odlotem zostało dokładnie wysterylizowane już po kilku godzinach oznacza dla niego śmierć, nie z głodu ale dlatego że po tych kilku godzinach wszystko co zjadł nie zostało strawione i cały czas znajduje się w żołądku w tej samej postaci jak przed zjedzeniem.
Pytanie, czy da się temu zaradzić ?
Wielkimi nakładami technicznymi z niewiarygodnie rozbudowanymi laboratoriami laboratoriami, w których to jedynym zadaniem będzie tylko i wyłącznie utrzymanie i ciągłe namnażanie takiej samej flory bakteryjnej jaka się znajduje na Ziemi i precyzyjne jej dozowanie bądź to z pokarmem bądź w jakiejś innej formie np. robiąc jakieś buliony bakteryjne do picia.
Ale to temat bez zakończenia więc chwilowo i ten wątek przerywam, lecz do niego tez wielokrotnie wrócę.
Temat zmysłu słuchu.
Czy kiedyś ktoś zastanawiał się nad takim faktem jak, dlaczego ludzki słuch ma taką a nie inną charakterystykę i taką a nie inną czułość ?
Zakładam i wiem na sto procent, że nigdy nikt nad tym się nie zastanawiał, ale co będzie i jak zmieni się życie takiego człowieka, gdy czułość jego słuchu zwiększymy dwukrotnie [ przecież to tak mało ] a pasmo częstotliwości przesuniemy tylko 20Hz w dół czyli w stronę infradźwięków?.
Już piszę i odpowiadam, życie po prostu stanie się praktycznie nie do zniesienia. Testowałem to kiedyś na swoim sprzęcie laboratoryjnym, więc wiem to z autopsji, że non stop będzie słychać niesłychanie głośną kakofonię z nakładającymi się na to dudnieniami.
Leżąc w łóżku w domku oddalonym od jezdni nawet sto metrów będzie słyszał jadący samochód nawet z kilometra.
Każdy zwykły człowiek nie będący fizykiem lub elektronikiem nawet nie zdaje sobie sprawy jakie dźwięki wokół niego się rozprzestrzeniają i z jaka mocą. Kiedyś opiszę jakie czynności wykonywane przez człowieka które z pozoru są cichymi lub niesłyszalnymi są niewiarygodnie głośnie i bardzo ale to bardzo denerwujące. Podam taki przykład, pewnie wiele razy, ktoś jakąś delikatną zmiotką jakiś tam paproch lub pajęczynę zmiatał ze ściany betonowej, która była pomalowana farbą olejną. I każdy teraz powie, że to odbywa się absolutnie bezgłośnie, i tutaj bardzo się myli. Jest to niewiarygodnie głośny szeleszczący pisk. To można bez żadnego zarejestrować elektronicznie i przemodulować częstotliwościowo całe pasmo o 20kHz w dół. Ale jest jeszcze inna nie technicznie metoda która jest dostępna praktycznie dla każdego kto ma psa. Niech w czasie tego czyszczenia ściany zmiotką trzyma przy sobie psa, to zobaczy sam na własne czy jak pies ostro zareaguje.
Zadam teraz bardzo dziwne pytania, które z pozoru są bez sensu, a mianowicie, czy ładna dziewczyna jest zawsze naprawdę ładna a brzydka jest naprawdę brzydka, czy brzydki zapach jest naprawdę brzydkim zapachem, a może bardzo przyjemny jest bardzo brzydkim, czy coś co jest bardzo smaczne jest naprawdę bardzo smaczne a może jest wyjątkowo obrzydliwe ?.
Od czego to zależy, że coś co postrzegamy jako ładne, pachnące czy smaczne dla jednej osoby, dla innej może mieć dokładnie przeciwne wartości zmysłowe ?.
Da się ten galimatias jakoś sensownie i logicznie wytłumaczyć ?.
….........................................................................................................................
Woda jak powstała ?.
To był na razie wstęp do tematu, więc zaczynamy od pewnych stanów, których nie da się w żaden sposób ani technicznie ani logicznie wytłumaczyć.
Chemią interesuję się praktycznie od zawsze, więc ogóle pojęcia i zasady obowiązujące tak w chemii jak i w fizyce znam dosyć dobrze,
I w żaden sposób nie widzę żadnej możliwości samoistnego powstawania nie tylko gigantycznych oceanów na jakichś planetach, ale nawet samo wytworzenia się jednej kropelki wody, gdzie naczyniem laboratoryjnym jest tylko i wyłącznie krzem w postaci pustyni na całej przestrzeni.
W związku z tym mamy tylko dwie możliwości, jedna to, że był ktoś kto tą wodę jakimś sposobem zmajstrował, a druga możliwość to taka, że może istnieć jakaś nie znana dzisiaj forma reakcji fizycznej, gdzie taki proces samoistnie może powstać.
Teraz pytanie, to dlaczego taka reakcja powstała raz kiedyś a dzisiaj jest nauce kompletnie niedostępna ?.
Oceany, dlaczego woda jest słona ?.
Dzisiaj każdy zetknął się z takim absurdalnym twierdzeniem, że śmieci elektronicznych nie można wyrzucać do kosza, gdyż one nieodwracalnie zanieczyszczają środowisko i są bardzo trujące dla człowieka.
Problem jest jednak taki, że one zostały z tego środowiska pobrane i leżały powiedzmy to miliony lat w tym środowisku i jakoś jego wcale nie zatruwały. Mało tego w całym tym okresie samoistnie i naturalnie powstawały w reakcji z innymi pierwiastkami ale i związkami najprzeróżniejsze związki zarówno nierozpuszczalne w wodzie ale i rozpuszczalne, więc na tym obszarze powinno być środowisko niewiarygodnie zanieczyszczone – zatrute, a jednak nigdzie nie ma takiego miejsca na ziemi.
Czyli tego typu idiotyczne wymysły, że np. baterii nie można wyrzucać prosto w glebę jest kompletnie bezsensowne.
Tak więc, skoro tylko na zewnętrznej warstwie skorupy ziemskiej mamy praktycznie całą okresową tablicę pierwiastków tak trujących jak i bardzo silnie trujących i na nieszczęście wszelkich ich soli, piszę o soli jako związku chemicznym kwasu i metalu a nie o soli kuchennej, choć akurat ta jest też dokładnie tym samym, ponieważ jest związkiem sodu i kwasu chlorowodorowego.
Czyli w glebie mamy, wszystkie dostępne pierwiastki, mamy też wszystkie rodzaje kwasów, czyli azotowego, chlorowodorowego, fluorowodorowego, fosforowego, węglowego itd. itd., to oznacza że na całym tym obszarze mamy niewiarygodny kocił ze wszystkimi najgroźniejszymi truciznami jakie mogą istnieć w świecie chemii.
Teraz wystarczy tylko te pierwiastki i te kwasy zalać wodą, czyli oceanem i mamy co ????????????.
A no mamy …................ czyściutkie chemicznie oceany tylko odrobinkę z domieszką chlorku sodu ?.
Pytanie, a gdzie są te wszystkie sole pierwiastków tzw ciężkich, które są bardzo zabójcze nie tylko dla człowieka ale dla wszelkich form życia w oceanach ?.
Przecież soli rozpuszczalnych w zwykłej wodzie i temperaturze około dwudziestu stopni praktycznie jest ogromna ilość jeżeli chodzi o różnorodność związków ale także jeżeli chodzi o ich ilość powiedzmy to wagową czy objętościową.
Mało tego, woda w ocenach powinna też być niewiarygodnie radioaktywna, bo i dlaczego złoża takich pierwiastków jak uran, pluton, polon, cez, stront itd. nie mogą istnieć na dnie tych oceanów a tylko na lądach ???
Nie ma takiego prawa w fizyce, które by temu zjawisko zabraniało.
Ale wróćmy jeszcze do tego sodu czyli Na, i mamy ciekawą zagadkę. Skorupa ziemi [ nie cała ziemia ] ma prawie jednakową ilość procentową takich pierwiastków jak sód Na oraz potas K, ale co jest najciekawsze oba te pierwiastki mają nie tylko taką samą zawartość procentową ale i prawie takie same właściwości tak fizyczne ale i chemiczne !. Skoro prawie to samo to dlaczego w oceanach zamiast Chlorku Sodu nie mamy Chlorku Potasu, czyli zamiast NaCl nie mamy KCl ?.
Tak więc co by było, gdyby to potas zamiast sodu teraz był w oceanach ?.
Łatwo to przewidzieć a nawet praktycznie i doświadczalnie udowodnić, że życie w tej formie jakie istnieje teraz na Ziemi przestało by istnieć, może były by tylko jakieś proste formy roślinne i pewne rodzaje ustrojów jednokomórkowych. Zakładam, że zawartość procentowa chlorku potasu w oceanach była by taka sama jak teraz chlorku sodu.
Ale to nie wszystko. Oba te pierwiastki są tak samo niezbędne do życia tak rośli jak zwierząt ale i ludzi, są tak samo w pewnych stężeniach stosowane jako lekarstwa ale i jako trucizny, zarówno jeden jak i drugi w niedoborze powoduje choroby ale i w nadmiarze też skutkuje chorobami a nawet śmiercią. Więc dlaczego wszędzie mamy tylko sód a prawie nigdzie potasu ??.
….......................................
Tekst w pisaniu, będzie jeszcze kilka tysięcy stron tekstu.